Gości - podobnie jak w minione czwartki - jak na lekarstwo. Ot, kilku polskich wrześniowych turystów, spędzających jeszcze na Podhalu końcówkę urlopów, Słowaków - naszych głównych i stałych klientów - prawie wcale.
Trudno więc się dziwić minorowym nastrojom naszych kupców, którym nie pozostaje nic innego poza nadzieją, że sobota będzie trochę lepsza. Oczywiście jak zawsze im tego życzymy, niestety, słońce - według synoptyków - uśmiechać się już do nich też nie będzie. Końcówka września i początek października dużo chłodniejsze, deszczu też nam nie zabraknie.
A jak będzie z gośćmi, których właśnie w październiku przyjeżdżało zawsze na nasz jarmark najwięcej? - tego dziś, w dobie pandemii, nikt nie jest w stanie przewidzieć.