Oczywiście nasi kupcy z utęsknieniem czekają na swojego głównego klienta - Słowaka, niemniej przyzwyczaili się już do pracy w czasach pandemii. I choć praca ta bardziej po to, by nie siedzieć bezczynnie w domu - o dużych utargach nikt dzisiaj nie marzy - to jednak narzekania specjalnego nie ma. Przeciwnie, cieszymy się z każdej, nawet najmniejszej transakcji, uśmiechamy do każdego klienta.
Dziś gości - oczywiście rodzimych - było sporo, na ul. Targowej momentami tworzyły się nawet krótkotrwałe korki.
Przypominamy, że na naszym jarmarku - po ostatnim złagodzeniu obostrzeń - działają już grill-bary, można też wreszcie zjeść smakowite dania w „Czarnej Owcy”, która do niedawna serwowała je tylko na wynos. Ta największa regionalna, drewniana restauracja w Polsce może jednorazowo przyjąć 200 gości, właściciele proszą o zajmowanie stolików oznaczonych napisem: „Zdezynfekowano”.