Żeby rano dotrzeć na plac, trzeba było odstać swoje w korkach, nawet rowerem trudno było się przeciskać pomiędzy samochodami, a przechodzącymi z jednej strony ulicy Targowej na drugą pieszymi.
Parkingi - jak relacjonował nam jeden z naszych parkingowych - też od rana były pełne, wśród samochodów polskich i słowackich znalazły się też te z rejestracjami węgierskimi i kilka aut czeskich oraz austriackich.
Na pogodę też nie mogliśmy narzekać - słonecznie choć bez upałów, do handlowania aura wręcz wymarzona.