Parkingi zapełniały się dziś od samego rana, w alejkach momentami wręcz tłok, język słowacki mieszał się z polskim. Mieliśmy też trochę gości czeskich i węgierskich. I nie dziwota, pogoda na odwiedzenie najpiękniejszego polskiego jarmarku, a zarazem największej atrakcji Nowego Targu wymarzona.
- Gdyby liczba gości przekładała się na handel, byłoby super. Ale cóż, znów więcej wśród nich turystów, niż klientów. Spacerują, oglądają, idą dalej. Od rana sprzedałam tylko dwie rzeczy - mówiła nam dziś w południe właścicielka stoiska z odzieżą, a sąsiedzi przytakiwali.
Mimo tej jarmarcznej codzienności, specjalnego narzekania nie było. Piękna, słoneczna pogoda trosk przecież nie karmi.