Alejki świeciły pustkami, samych kupców też mniej, ale to przecież żadna niespodzianka. Luty - jak powtarzają wszyscy na straganach - to miesiąc w roku najgorszy, i dobrze, że również najkrótszy. Do tego dzisiejsza aura, która też nie zachęcała - zwłaszcza klientów słowackich - do wyjazdu na drogi. Może - jeśli nie będzie sypać - lepsza będzie sobota, choć tak naprawdę to czekamy na wiosnę. Na szczęście do niej już nie tak daleko.
Powodów do narzekania nie mieli natomiast sprzedawcy pączków. Ot, choćby Roman Oleksy, który na co dzień serwuje nam pyszne drożdżówki, dziś zmienił asortyment i po godzinie 10 w wózku było już prawie pusto. W końcu tradycji, również na naszym placu, musiało stać się zadość.