Choć alejki zupełnymi pustkami nie świeciły, to jednak było znacznie gorzej niż w ubiegły czwartek. I nie dziwota, turyści zapewne szukali cienia i wody, na spacery - nawet po najpiękniejszym w Polsce jarmarku - ochoty przy lejącym się z nieba skwarze nie mieli.
Nam również łatwo nie było, piliśmy wodę litrami, a ci, którzy handlowali w słońcu zazdrościli tym, których stoiska były ocienione.
Dobrze za to sprzedał się „Tygodnik Podhalański”, w którym dziś kolejny, 24. już numer naszej „Gazety Targowej”. Mało klientów, to i czas na czytanie był. Kto nie kupił na placu, może to zrobić do środy w kioskach i sklepach na całym Podhalu.