Choć goście - również słowaccy - dopisali, to jednak tego jarmarku do udanych pewnie nie zaliczymy. Nawet ci z naszych klientów, którzy mieli przeciwdeszczowe peleryny lub parasole, musieli chwilami uciekać przed zacinającym deszczem, wiatrem i gradem i chować się w zadaszonych pomieszczeniach. Były momenty, że nawet główna aleja całkiem pustoszała, a goście kryli się w „Czarnej Owcy”. Samym kupcom też łatwo nie było, manekiny i towar przenosić musieli na tyły swoich stoisk.
Podobna aura - jeśli wierzyć prognozom meteorologów - może się utrzymać aż do piątku, za to - na pocieszenie - przyszła sobota powinna już być słoneczna, ciepła, ale nie upalna, więc dla naszego handlowania pod chmurką - wymarzona.