Ładowanie...

Nie osiądziemy na laurach

Nie osiądziemy na laurach
- Jarmark jako miejsce imprez kulturalnych, z placem wielkości rynku, sceną i parkingiem na tysiąc samochodów? Czemu nie… - z Januszem Chowańcem, prezesem spółki „Nowa Targowica” rozmawia Piotr Dobosz.

- To już trzeci numer „Gazety Targowej”, pora na kilka słów prezesa zarządzającej jarmarkiem spółki. Czy to, co widzimy, to już koniec inwestycji?

- Absolutnie nie. Myślę, że patrząc na to, co powstało, każdy docenia charakter tego miejsca. Dla mnie to jednak dopiero początek drogi, wytyczenie pewnego kierunku. A opinie o tym, że w ciągu 1,5 roku zrobiliśmy skok w nową epokę, że takiego targu nie ma nigdzie w Polsce, a może i w Europie, tylko motywują do dalszego działania.

- Zacznijmy więc od planów najbliższych…

- Kostka na całym placu, by wszyscy kupcy mieli takie same warunki, by nikt nie czuł się pokrzywdzony. Dalej - stawianie kolejnych straganów na całym należącym do nas terenie, czyli w stronę skarpy i Dunajca. Choć dla naszych gości już dziś wszystko wygląda idealnie, to jednak my tutaj, wewnątrz, najlepiej wiemy, ile jeszcze jest do zrobienia. A pogoda w tym roku nie sprzyja robotom, dodatkowy problem to brak ludzi chętnych do pracy. Systematycznie posuwamy się jednak do przodu, chociaż musimy też oczywiście pamiętać o rzeczach bieżących.

- Właśnie. „Gazeta Targowa” podczas każdego jarmarku pyta kupców o ich sprawy, kłopoty. Jedna z nich to kałuże przed niektórymi straganami, utrudniające dostęp klientom.

- To prawda i na bieżąco te sprawy rozwiązujemy, poprawiamy, czasem jednak trzeba poczekać. Powód? Właśnie ów brak rąk do pracy. Dlatego zdarza się też czasem, że prosimy kupców o załatwienie niektórych rzeczy we własnym zakresie, a później się z nimi rozliczamy. I to dobry sposób, przynoszący szybkie efekty.

- Były też uwagi co do braku niewystarczającej liczby toalet…

- Myślę, że ten problem mamy już za sobą. Miasto zauważyło potrzeby targowiska w tym temacie, wyraziło zgodę na poddzierżawę nowego terenu na ten cel. Teraz toalet - rozłożonych po wszystkich krańcach placu, by był dostęp z każdego miejsca - jest już w sumie 7 - w każdej średnio po 10 kabin i pisuarów.

- Ale wszystkie są płatne, o co niektórzy też mają pretensje...

- To prawda, ale coś za coś. Nie ma już zamarzających zimą i śmierdzących latem toitoi-ów, tylko ubikacje o standardzie przystającym do naszego targu. Ale powiedzmy wyraźnie - trzeba o nie i o czystość w nich dbać, a to kosztuje. Dlatego nie mogą być darmowe.

- Wróćmy do początku naszej rozmowy. Co w dalszej przyszłości?

- W Nowym Targu powstało coś naprawdę pięknego, na miarę 21 wieku. Coś, co - jak już podkreśla wiele autorytetów - może i powinno wpłynąć na rozwój całego miasta. Gdybyśmy teraz osiedli na laurach, to - można powiedzieć - porzucilibyśmy rozpoczęte dzieło w pół drogi. Dlatego inwestycja jest ciągle na etapie rozwoju, nikt nie powiedział i szybko nie powie: „koniec, jesteśmy z siebie zadowoleni”. Gdy uporamy się z bieżącymi sprawami, zajmiemy się kolejnymi. Myślimy już o przygotowaniu powierzchni pod hale wystawiennicze, bo aż się prosi, by organizować tu targi. Chcemy też, by na naszym jarmarku odbywały się wydarzenia kulturalne, o scenie myśleliśmy od dawna. I trzeba pamiętać, że ta scena - bo przecież teren mamy wielki - stanąć może na wykostkowanym placu o powierzchni niczym rynek, a na dodatek z parkingiem na tysiąc samochodów. Takich możliwości grzech nie wykorzystać.


Co u nas nowego
W oczekiwaniu na wiosnę (galeria zdjęć)
Poranna szarówka i mróz sprawiły, że skromny pod względem gości był czwartkowy jarmark. Sprzedający więcej spodziewają się, jak zwykle, po sobocie, choć nie ukrywają, że na prawdziwie tłumne targi poczekać im przyjdzie do wiosny.
Druga sobota lutego (galeria zdjęć)
Tradycyjnie w sobotę, zachęcamy do obejrzenia najnowszych, dzisiejszych zdjęć z jarmarku i naszych galerii handlowych i zapraszamy na jutro, na niedzielną giełdę samochodową, której - jak zawsze - towarzyszyć będzie mniejszy jarmark oraz targi staroci.
Za nami pierwszy tydzień lutego (galeria zdjęć)
Przed nami jeszcze tylko trzy czwartki i trzy soboty tradycyjnie słabszego dla handlu „pod chmurką” lutego i powoli wyglądać zaczniemy wiosennego sezonu handlowego. Ale przecież nigdy nie jest tak, by nasz jarmark świecił pustkami, więc i dzisiaj gościliśmy na najpiękniejszym polskim targu zarówno rodzimych turystów, spędzających ferie zimowe na Podhalu, jak i naszych stałych, słowackich klientów.
^