Słowaccy goście najwyraźniej bardziej boją się mokrych dróg, śniegu i błota, niż mrozu, bo alejki tętniły dziś życiem, a wcześniej, by dojechać na nasz targ, też trzeba było swoje odstać w korkach. I choć niektórzy znów narzekali, że to bardziej turyści, niż klienci, to jednak zamieszczone w galerii na naszej stronie internetowej zdjęcia wyraźnie pokazują, że z tym handlem wcale tak źle nie było. W zakupowym szale zdarzył się nawet przypadek zgubienia dziecka, na szczęście w alejce nr 6 mały Aleks znalazł dobrą opiekę, a po kilku minutach był już w objęciach wywołanej przez nasze głośniki mamy.