Słowackich gości przyjechało dziś sporo, pogoda - wbrew zapowiadanym prognozom, straszącym deszczem - dopisała.
Na parkingu po południowej stronie naszego jarmarku miejsc nie było już po godzinie 9, stopniowo zapełniał się też ten od strony północnej.
W alejkach, choć już nie taki tłok, jak tydzień temu, to jednak momentami trzeba było się przeciskać. A to, czy mieliśmy dziś do czynienia z targową turystyką, czy też z prawdziwym, wymarzonym klientem, nasi kupcy będą wiedzieli po zakończeniu handlowania i policzeniu utargu. Jak zawsze życzymy, by był jak największy.
Kolejna sobota - już w grudniu.